W pułapce miłości...



Tytuł: TOM
Gatunek: Thriller, Psychologiczny
Reżyser: Xavier Dolan
Premiera: 16.04.2014
Produkcja: Kanada/Francja
Obsada: Xavier Dolan, Pierre-Yves Cardinal, Lise Roy
Ocena: 8/10






Miłości nie da się opisać ani uchwycić. Strata ukochanej osoby jest przejściem przez piekło. Podejmowane próby pogodzenia się z tym faktem, bywają heroiczne, lakoniczne, a nawet żałosne. Nie ma recepty, a jednak każdy z nas będzie musiał się z tym kiedyś, prawdopodobnie zmierzyć. W najnowszym filmie „Tom”, Xavier Dolan, próbuje swojego bohatera przeprowadzić przez tą drogę.


Film miałam okazje zobaczyć na Camerimage 2013 w Bydgoszczy. Trochę bałam się tej projekcji, gdyż rok wcześniej na tym samym festiwalu widziałam „Na zawsze Laurence”, który oprócz tego, że zachwycał zdjęciami i muzyką, to gubił się w różnych wątkach, a ostatecznie był po prostu za długi. Byłam bardzo ciekawa nowego filmu „Tom”, z sali wyszłam zachwycona i przerażona jednocześnie tym co zobaczyłam. Nie jest to zwykły thriller o oprawcy i ofierze, ani o miłości i stracie.

Xavier Dolan jest kanadyjskim reżyserem młodego pokolenia. Ma zaledwie 25 lat i pięć filmów za sobą (z czego najnowszy „Mommy” swoją premierę będzie miał na Festiwalu Filmowym w Cannes, 22 maja 2014). Nie sposób odmówić mu talentu i wyczucia w poprowadzeniu akcji. Wszystkie swoje filmy nadbudowuje, traktuje bardzo osobiście ( w pierwszym motyw matki, w drugim motyw homoseksualny, trzecim własnej tożsamości, a w czwartym motyw miejsca), może w tym tkwi jego sukces jako artysty. Po „Na zawsze Laurence” krytyka zawrzała, zarzuciła mu zbyt dużą ilość wątków, rozdrobnienie. Jednakże „Tom” jest filmem, bardzo różniącym się od tego, ale też i od pozostałych. To obraz znacznie zwarty, treściwy, ale przy tym jeszcze bardziej niejasny i zawiły.

„Tom” zaczyna się dość podobnie do „Lśnienia” Kubricka, spokojny, przepiękny pejzaż kanadyjskich peryferii. Główny bohater – Tom (Xavier Dolan), jedzie na pogrzeb swojego ukochanego. W jego domu rodzinnym zastaje matkę, która nie zdaje sobie sprawy z tego, że jej syn był gejem, myśli, iż ten miał w Montrealu dziewczynę. Tom poznaje również psychopatycznego brata, który jest lokalnym prześladowcą. Tkwi w tej rodzinie, świadomie wybiera ten los,  nie chce odejść, nie sprzeciwia się, pozwala na to by go sponiewierano i bito.

Opowieść zaczyna się dość prosto, jednakże lawinowo następuje pojawienie się kolejnych wątków, które burzą początkowy spokój i porządek. W filmie możemy poszukiwać różnorakich tropów i wątków - mamy nawiązania do klasycznego kina hollywoodzkiego, ale też wiele cytatów z obrazów Hitchcocka. Dolan bawi się różnymi formami – "thrillerowskie" chwile grozy, ale także miłosne sceny tanga. Oczywiście całość jest dopieszczona fantastycznymi zdjęciami André Turpina („Pogorzelisko”).

Złapałam się w sieć Dolana, urzekł mnie już za pierwszym razem (genialne, wyciszone „Zabiłem moją matkę”), robi to nadal. Jego filmy dla kinomaniaka są prawdziwą ucztą. Przepiękne estetycznie, dopieszczone w każdym szczególe. Reżyser pozwala na to, by jego filmy dla widza stały się poszukiwaniem, z jednej strony samego siebie, a z drugiej podobieństw do innych obrazów. Taki też jest „Tom” w którym odnajdujemy mnóstwo tropów. Przygnębiający film o miłości i nienawiści, a także o własnej tożsamości czy identyfikacji z miejscem, który jest naszym domem rodzinnym. Niejednoznaczny obraz, który z całą pewnością u wielu wywoła dreszczyk emocji.








Autorka: Ania W.

Share this:

CONVERSATION

0 komentarze:

Prześlij komentarz