Irlandzka rewolucja

 

Tytuł: "KLUB JIMMY'EGO"
Gatunek: Dramat
Reżyseria: Ken Loach
Premiera: 31.10.2014
Produkcja: Francja, Irlandia, Wielka Brytania
Obsada: Barry Ward, Jim Norton, Simone Kirby
Ocena: 8/10

 




Tak jak we współczesnej polityce, tak w filmie „Klub Jimmy’ego”, angielskiego reżysera Kena Loacha, dopatrzymy się dwóch światów i dwóch skrajnych poglądów. Po projekcji wyklniecie reżysera albo pochwalicie go za celne spostrzeżenia.



Ken Loach jest twórcą zaangażowanym społecznie, idealistą. Interesują go tematy, które pokażą widzowi prawdę o świecie, dotkną danej warstwy społecznej. Nie zgadza się on z rządzącymi, za pomocą narzędzi filmowych próbuje się z nimi rozliczyć. W „Klub Jimmy’ego” poświęca tyle samo czasu obydwu stronom konfliktu, choć widać, że opowiada się za jedną. Oglądając, miałam deja vu, mimo że film został osadzony w odległych nam już latach 20/30 XX wieku, to jego tematyka jest niezwykle aktualna.

Doskonale rozpisane perypetie Jimmy’ego, który próbował ożywić maleńką, irlandzką społeczność, skupioną wokół tradycji i kościoła. Niestety, mężczyzna nie przewidział tego, że stanie się głównym wrogiem władzy i księdza. Dwukrotnie próbuje wpłynąć na włodarzy. Pierwszy raz, gdy będąc jeszcze młodym chłopakiem, z grupą przyjaciół postanowił założyć klub. Odbywały się tam potańcówki, warsztaty, a przede wszystkim było to miejsce pozwalające na swobodną dyskusje i wymianę poglądów. Niestety, musiał uciec jako obrazoburca i łotr do Ameryki. Kiedy po kilkunastu latach wraca, okazuje się, że mentalnie nic się nie zmieniło, czas w tej miejscowości się zatrzymał, a jedynie klub uległ zniszczeniu.

Dosadnie uwypuklone są potrzeby ludzi i ich pragnienia wiedzy. Przeciwstawione jest to zachwianemu światu księdza i włodarza, w którym hipokryzja, przysłania myślenie o zwykłych problemach mieszkańców. Boleśnie ukazana jest też puenta filmu – albo poddamy się władzy albo zostaniemy przez nią zaatakowani. Ten świat nie pozostawia nam jakichkolwiek złudzeń.

Każde słowo i czyn jest na wagę złota, to istota filmu. W zależności jak one zostają wypowiedziane i użyte mogą popchnąć bohaterów do złego lub dobrego. Wypaczają pojęcie o świecie, raz rzucone frywolnie, zbyt dosadnie prowadzą do bestialskich zachowań i zwrócenia się bliźnich przeciw sobie.

Bohaterowie to doskonale przeciwstawione perełki. Idealista Jimmy (Barry Ward), którego tłum chce widzieć liderem. Do tego ksiądz (Jim Norton) walczący o swoje ideały, nie godzi się na zmiany, czując się bezpiecznie tylko w świecie, który zna. Każdy z nich konkuruje ze sobą na zasadzie przeciągania liny, wielokrotnie kończy się to salwą śmiechu publiczności w kinie. Niestety bohaterom często nie jest tak do śmiechu, z powodu represji na nich narzucanych.

Ken Loach zachowuje się jak moralista, pokazując nam zachowania dobre i złe. Jednakże to my zdecydujemy jak odczytamy tą kulturową lekcje. Opowiemy się za dobrem czy złem? A może zadamy sobie pytanie czym właściwie jest zło? Gorąco polecam ten film - doskonałe kino ze świetnie poprowadzonymi wątkami.




Autorka: Ania W.

Share this:

CONVERSATION

0 komentarze:

Prześlij komentarz