Drzwi pełne możliwości
Festiwal Filmowy Drzwi swoją działalność rozpoczął w 2007 roku. Wydarzenie odbyło się w ramach współpracy z Gliwickim Klubem Filmowym – WROTA.
Symboliczne drzwi to pełne możliwości twórcze miejsce, do którego prowadzi wyobraźnia i pomysłowość. Drzwi otwierają się co roku na kwiecień, przyznając Statuetkę Framuga i nagrody finansowe dla kina niezależnego i studenckiego.
FF – Drzwi to przede wszystkim dialog młodych twórców z niepełnosprawnością. Dzięki FF niepełnosprawni otwierają się na sztukę zwaną filmem. Obecnie dobiegła końca VI edycja wydarzenia. Niezmiennie co roku angażowani są w nią uczestnicy Warsztatów Terapii Zajęciowej w Gliwicach – Czechowicach, którzy nie tylko występują w przygotowaniach, ale tworzą „od kuchni” FF. Niepełnosprawni nazywani przez inicjatora Marcina Kondraciuka – ziomkami, są aktorami, współtwórcami scenariuszy, operatorami czy też montażystami. Terapia, która tam przechodzą, jest dla nich elementem budowy i rozwoju własnej wartości
W ramach Festiwalu prowadzone są rozmaite warsztaty w tym filmoterapii organizacyjnej, która jest spokrewniona z artterapią, czyli terapią poprzez sztukę. W trakcie, terapii uczestniczy WTZ w Czechowicach zbudowali m.in. dwumetrowe, drewniane tytułowe Drzwi, oraz pomagali wykonać statuetkę Framuga, czyli nagrodę główną festiwalu. Filmoterapia planowa pozwoliła im asystować w krótkich filmowych intrach – filmach otwierających Festiwal Drzwi. Dla wielu z nich, było to spełnienie marzeń. Dzięki Kondraciukowi – Tomek z zespołem Downa wcielił się w postać Terminatora – idola telewizyjnego ekranu.
Pierwszeństwo podczas drugiej edycji festiwalu zyskała Filmoterapia. Wzrosło zainteresowanie mediów. Zaczęło się od Gazety wyborczej i artykułu Filmowa Rehabilitacja . Telewizja rozpoczęła nadawanie dłuższych i krótszych reportaży. Festiwal Filmowy Drzwi pojawił się w TVP 1, 2, 3 w Teleexpresie, Ludzie i sprawy, w Magazynie Reporterów oraz Na Celowniku. Zainteresowanie festiwalem rosło, a samo wydarzenie z roku na rok przyciągało coraz większą rzeszę ludzi spragnionych kina i obcowania z osobami niepełnosprawnymi.
Poniżej przedstawiamy Wam wywiad z Marcinem Kondraciukiem, który powstał podczas VI Festiwalu Drzwi w Gliwicach.
Ja : Jak powstała filmoterapia ?
Marcin Kondraciuk : Pomysł filmoterapii powstał krótko przed pierwszą edycja festiwalu Drzwi . Rok 2006 to początek. Musiałem wymyśleć coś takiego co będzie odpowiadać kierownictwu. Nigdy nie należałem do tego typu ludzi, którzy traktują pracę jako obowiązek, tym bardziej chciałem w niej coś zmienić. Oddział terapeutyczny był zamknięty na jakiekolwiek nowości . Zaczęło się od ściągania wolontariuszy m.in. aktor, który grał w filmie Droga do zrozumienia, zaczynał u nas pracę z osobami niepełnosprawnymi. Mateusz Marek to człowiek bardzo zdolny, obecnie gra po całej Polsce, jest członkiem Kołłątajowskiej Kuźni Prawdziwych mężczyzn, ma wykształcenie dziennikarskie.
Ja : Czym jest filmoterapia ?
Marcin : Filmoterapia to praca przede wszystkim partnerska. Jest to moja odpowiedź na zamknięcie, której niepełnosprawni doświadczyli na zajęciach terapeutycznych. Podczas filmoterapii niepełnosprawni pracują z pełnosprawnymi, gdzie głównym tematem jest dialog i porozumienie. Poprzez plan filmowy osoby, które np. mają problem z komunikacją muszą zrozumieć to, o co ich pytamy lub czego od nich oczekujemy. Dzięki temu wchodząc do ludzi, na miasto czy do sklepu będą wiedzieli jak się komunikować. Staram się nie chodzić wszędzie z osobą niepełnosprawną, daje im wolną rękę. Filmoterapia to również kontakt z technologią, niepełnosprawni cały czas mają do niej dostęp. Nie widzę problemu, kiedy chłopacy grają w gry lub robią zdjęcia. Daniel, nasz podopieczny, właśnie kupił sobie nowy aparat, dzięki któremu uczy się robienia dobrych zdjęć. Próbujemy ich nauczyć profesjonalnego myślenia. Jeśli chcesz być kimś i robić coś fajnego – musisz robić to dobrze.
Ja : Jak oceniłby Pan pracę fizjoterapeutów ?
Marcin : Mało jest fizjoterapeutów, którzy pracują po za godzinami pracy. Piętnasta godzina i temat jest zamknięty. Dziewczyny, które znam są zaangażowane, one chcą to robić, chcą się w tym dokształcać i cieszą się z rezultatów. Wśród osób niepełnosprawnych są przypadki, które są bardzo trudne do opanowania. Pracowałem z chłopakiem, który wymagał pracy jeden na jeden, ostatecznie trzeba było go wyprosić z WTZ. Może wynikało to z tego, że miał młodsze zdrowe siostry i cała uwaga była skupiona na nich. Jest też chłopak , który ma downa, jest dominatorem, lubi , kiedy zwraca się do niego Prezes. Walczyłem z księdzem kierownikiem, który miał zły wpływ na niego, my terapeuci staraliśmy się to zahamować, a on tego nie rozumiał, robił to dla zabawy nie mając świadomości jak źle działa to na tą osobę. Dzięki temu, ze nie przejmowałem się tym czy zostanę wydalony z pracy, pozwoliłem sobie na szczerą rozmowę z księdzem, po której na szczęście zmienił podejście.
Ja : Jakie cechy powinien posiadać terapeuta ?
Marcin : Terapeuta powinien łączyć ze są trzy cechy – dobroć, stanowczość i pewność siebie. Niepełnosprawni powinni go szanować , ale i czuć się przy nim dobrze. Pamiętam sytuację, kiedy z moim współpracownikiem Mateuszem Zatyny pojechaliśmy pierwszy raz na zajęcia. Był wtedy wystraszony, ponieważ rzuciłem go na głęboką wodę. On się dziwił, że uczestnicy zwracali się do niego jak do terapeuty. Pytał się mnie, co ma robić, że nie jest pewny tego czy nadaje się na terapeutę. Odpowiedziałem mu wtedy : Współpracowałeś z naszymi ziomkami ? pomagałeś im ? Więc jesteś filmoterapeutą, nie musisz mieć tego na papierze. To jest tylko papier, często osoby z wykształceniem pedagogicznym są najgorszymi terapeutami, ponieważ ich głowy zaprzątają regułki i nic poza tym. Prawda jest zupełnie inna. Kiedy będziemy o danej osobie niepełnosprawnej wiedzieć za dużo, automatycznie będziemy ją ograniczać, dlatego jestem zwolennikiem, by informacja nie była pełna. Zdecydowanie wolę nie ograniczać osób niepełnosprawnych, bądźmy szczerzy – ta osoba i tak umrze. Więc zadajmy sobie pytanie, czy lepiej ją ograniczać czy pozwolić jej żyć na sto procent ?
Ja : Ma Pan jakieś ulubione filmy dotyczące niepełnosprawności ?
Marcin : Pamiętam film Przebudzenie, gdzie mężczyzna wymyślił eksperymentalny lęk, dzięki któremu przywrócił do świata kilka osób. W trakcie filmu oni żyli „ na całego” , później tej energii mieli coraz mniej i wracali do tej samej postaci i to było niesamowite. Dlatego jestem zwolennikiem życia na sto procent. Pamiętasz film Nietykalni ? Czuje się właśnie jak ten czarny człowiek i mam do niepełnosprawnych podobne podejście.
Marcin : Oni sami go wymyślili. Siedziałem w pracowni przed komputerem i przeglądałem filmy z planu, które nakręciliśmy z kolegami. W końcu Tomasz, jeden z moich uczniów, spytał : Panie Konradzie a kiedy my zagramy w filmie ? i to wystarczyło, moja odpowiedź była szybka czemu, nie ?
Ja : Kiedy po raz pierwszy pracował Pan z osobą niepełnosprawną ?
Marcin : Skok Tourett’a to była moja pierwsze spotkanie z niepełnosprawnością na ekranie oraz z Mirkiem Zochowskim. Materiał do tego filmu zbierałem cztery lata.
W końcu postanowiłem złożyć go w całość. Film otrzymał nagrodę dla mnie najważniejszą – Złoty Medal UNICA za Najbardziej Humanitarne Potraktowanie Człowieka na Festiwalu.
Ja : Kim dla Pana są osoby niepełnosprawne?
Marcin : Niepełnosprawność to określenie mylne, osoby w pełni sprawne częściej „ zasługują” na miano niepełnosprawnych . Ludzie tacy jak my mają wiecznie problemy, kłótnie, zawiłości i prowadzą wojny. Wśród moich ziomków tego nie ma. W osobie niepełnosprawnej jest większy pierwiastek człowieka… nazwijmy go biblijnego, bliższego Jezusowi Chrystusowi. Łatwo jest nam kogoś osądzać, bo on jest taki i już, ale jak się zagłębimy w tego człowieka, to zobaczymy jak ma bardzo dużo wartości w sobie, a jego postawa często wynika z tego, że coś przeżył i zobaczył.
Marcin : Prosta definicja działalności terapeutycznej tj. Największym problemem osoby niepełnosprawnej jest osoba zdrowa. Nie ma większej blokady, niż osoba zdrowa. Dlatego przy osobach niepełnosprawnych staram się być sobą, nie ukrywam tego, że czasem używam przekleństw i tego typu rzeczy, Oni muszą mieć z tym styczność. Podczas warsztatów wszyscy odnoszą się do nich miło, my uczmy ich odwrotnie – pokazujemy im prawdziwą rzeczywistość, bo to jest naturalne otoczenie. Prędzej czy później spotkają na swojej drodze ludzi, którzy nie będą dla nich mili. Niestety wiele ośrodków terapeutycznych podchodzi do nich jak do dzieci, robiąc z nich inwalidów.
Marcin : Wychodząc ze szkoły ludzie nie posiadają wiedzy na temat osób niepełnosprawnych . W szkole uczą nas mało wartościowych rzeczy, które zapominamy. Kiedy kończyłem liceum nie miałem pojęcia jak obchodzić się z taka osobą. Tak jest do dziś często widzę, kiedy przyjeżdżają do nas artyści lub inne osoby. Oni boją się kontaktu z niepełnosprawnością.
Ja : Plan filmowy daje możliwość przebywania osób niepełnosprawnych z wami, osobami w pełni sprawnymi. Wiele ich uczycie i pomagacie w lepszym komunikowaniu się ze światem. Czy po za planem filmowym, w czasie wolnym również organizujecie wspólne zajęcia ?
Marcin : Oczywiście i to jest właśnie piękne. Po planie filmowym były organizowane ogniska, gdzie spotykali się wszyscy, nigdy nie było podziału niepełnosprawni – pełnosprawni. Na wyjazdach terapeutycznych, często jest tak, że głównych uczestników kładzie się spać, a terapeuci wychodzą na piwo. U nas nigdy czegoś takiego nie było, zawsze wspólnie spędzamy czas: była szkoła Wajdy, nasza ekipa filmowa, niepełnosprawni i opiekunowie.
Marcin : Niepełnosprawni współpracują z nami od lat – Paweł, Daniel i Tomek podczas festiwalu na swoich identyfikatorach maja napis organizator, nie wolontariusz, bo tak samo jak i my są jego częścią. Daniel jako pierwszy przegląda magazyn kulturalny w poszukiwaniu innych ciekawych imprez. Chłopak ma układy wszędzie i dzięki temu ludzie go rozpoznają. Często jako stały gość dostaje od innych organizatorów upominki w postaci książek wartych dwieście złotych.
Marcin : Nie wiem tak naprawdę skąd, Kidy poznałem Mirka Zochowskiego zaczęło mnie fascynować jego podejście do świata, siła walki. Po drugie nigdy nie byłem obojętny na krzywdę drugiego człowieka. Dużo osób woli tego uniknąć, bo albo się tego boi , albo ma to gdzieś. To chyba wynika z tego jaki jestem. Nie było nigdy tak, ze byłem fascynatem osób niepełnosprawnych. Po prostu tak wyszło…
Marcin : Pokory przede wszystkim i by nie przejmować się tym jak się wygląda i co mówią inni. Zawsze będą coś mówić, a wynika to z tego, że mogą mieć jakiś problem ze sobą. Sam nie jestem ładny, mam zniekształconą głową i nie ciekawy wyraz twarzy. Miałem na tym punkcie kompleksy, ale kiedy zacząłem pracować z osobami niepełnosprawnymi, zobaczyłem, że moje kompleksy są niczym w porównaniu z ich problemem. Spójrz na moją żonę jest piękna, czy to, że ze mną jest to kwestia urody ? Nie sądzę, raczej chodzi o charakter, ale tacy są ludzie, postrzegają nas takimi jakimi nas widzą.
Ja :W trakcie trwania festiwalu zauważyłam, że uczestniczy w nim mało osób młodych . Budynek, w którym się znajdujemy leży parę kroków od Politechniki Śląskiej, jak Pan sądzi, dlaczego studenci nie przychodzą na festiwal ?
Marcin : Ludzie chodzą na płytkie rzeczy, takie filmy wymagają pójścia, posiedzenia, i pomyślenia. Oni mają to na wykładach. Może to wynika też z tego, ze nie ma piwa dla nich, gdyby było tutaj darmowe piwo, były by również tłumy. Najczęściej przychodzą tutaj osoby starsze, młodzież licealna, ale nie studenci. My i tak się cieszymy, że są nowe twarze na sali, najważniejsze jest to, że dojechały do nas nowe osoby niepełnosprawne.
Ja : Z jaki typami rodziców spotyka się Pan w trakcie swojej kariery terapeutycznej ?
Marcin : Spotykamy się tutaj na przykład z Pawłem, który ma problemy z chodzeniem. Tata Pawła ma bardzo dużą świadomość syna, ale walczy z żoną, która wolałaby opiekować się synem sama. On jak każde dziecko wykorzystuje to, jeśli ojciec od niego wymaga, on będzie się starał, ale jeśli damy mu wybrać lenistwo – może się to źle skończyć. Tata Pawła jest przykładem rodzica, która pcha swoje dziecko do przodu, Kiedyś powiedział piękną rzecz o Pawle : On nie będzie jeździł na wózku, bo potrafi chodzić, to , że się męczy ? póki się męczy to żyje i wtedy w pełni funkcjonuje. To również moja dewiza, nie należy tych osób wyręczać, ponieważ litość w tym przypadku jest gorsza o faszyzmu .
Ja : Czy poza Gliwickim festiwalem, odwiedzacie inne, przyjazne osobom niepełnosprawnym ?
Marcin : Z Koszalina dostaliśmy właśnie propozycję prowadzenia warsztatów z filmoterapii, ponieważ cały czas uważam, że jest ona niedoceniana, a Koszalin sam w sobie ciągle robi to samo. Jest to piękna impreza, ale ciągle widzę tam te same twarze, nie ma takiej integracji jak u nas.
Ja : Czy według Pana państwo dostatecznie dba o osoby niepełnosprawne?
Marcin : Państwo ? Państwo nie obchodzą ani osoby starsze ani niepełnosprawne. Tyle mojego komentarza na ten temat. Państwo nie przygotowuje ludzi do funkcjonowania z osobami niepełnosprawni. Pomijając kampanie. Telewizja prywatna według mnie robi smętne kampanie, jestem przeciwnikiem tego. Uważam, że powinniśmy w inny sposób przedstawiać osobę niepełnosprawną - jako osobę z problemami, ale chcącą się realizować. A proces pracy terapeutycznej? – nie ma żadnych pieniędzy na szkolenia terapeutów oraz nie ma odpowiedniej selekcji w szkołach, które przyjmują przyszłych terapeutów.
Ja: Czy jest pan spełniony w swoim działaniu?
Marcin : Jestem bardzo spełniony, jedyne co bym chciał to mieć fundusze na większe działania, ale to jest chyba rzecz, którą chce mieć każda osoba pracująca w ten sposób. Za większość rzeczy płacimy sami – pierwsze dwie edycje zafundowałem z mojej kieszeni, ale myślisz, że żałuje ? Nigdy. Kiedy widzę, że wszyscy są zadowoleni, spełniam się. Teraz będę miał jeszcze inny obowiązek, Zostanę ojcem, nie mam problemu z kontaktem z dziećmi więc mam nadzieję , że spełnię się również i w tej roli. Łącze swoją pasję, czyli- film, z osobami niepełnosprawnymi, nie chce żeby osoby przychodziły na zajęcia i czuły się źle. Stwierdziłem, że więcej zdziałam będąc poza ośrodkiem, gdzie wiele rzeczy mi narzucano. Praca musi nam sprawiać przyjemność, bo jeśli tak nie jest, to wszystkie niedogodności przelewamy na dom. Zawsze trzeba mieć kilka punktów wyjścia, jeśli jeden zawiedzie mamy następny. To wszystko jest kwestią mojego charakteru. Mama wychowywała nas samotnie, zawsze miała na podręczniki i jedzenie, na resztę zarabialiśmy sami . Stąd bierze się moja siła, z wiecznej walki, by było nam lepiej.
Autor : A.S.
0 komentarze:
Prześlij komentarz