Pogrzebani za życia





Tytuł: "Syn Szawła"
Gatunek: Dramat
Reżyseria: László Nemes
Premiera: 22.01.2016
Produkcja: Węgry
Obsada: Géza Röhrig
Ocena: 9/10



Niewinni, skażeni krwią swoich braci, których odprowadzali do komór gazowych. Więźniowie Sonderkommando stali się bohaterami filmu, węgierskiego reżysera László Nemesa – „Syn Szawła”. To obraz, który dogłębnie penetruje rzeczywistość wojenną, mimo że widz widzi ją za ramienia głównego bohatera.


Gdy zamykają się drzwi do komory gazowej pojawia się Szaweł (Géza Röhrig), jeden z Sonnderkomando. Oddziału złożonego z młodych Żydów, więźniów obozów, których zadaniem było wprowadzenie nowych dostaw ludzi do gazu i późniejsze uprzątnięcie ciał, a także ich rzeczy. Zostawali wymieniani po czterech miesiącach przez kolejnych Aniołów Śmierci. Z relacji pierwszoosobowej wynika, że więźniowie szykują się do ucieczki, a także konspiracyjnie dokumentują masowe mordy. Szaweł, za którym podąża kamera bardziej niż ucieczki pragnie pochować swojego rzekomego syna.

Zastosowanie ekranu 1:1, dało efekt zakleszczenia widza w rzeczywistości obozowej. Zamknięty razem z Szawłem w przestrzeni, które jest przedsionkiem śmierci, gdzie nie ma już życia i radości. Reżyser, bazując na historii, wykreował miejsce zwane z judaizmu – szeolem. Przebywali tam zmarli przed Sądem Ostatecznym, gdzie nie było już życia, ani Boga. Nasz bohater również jest martwym, mimo że jeszcze egzystuje z innymi skazańcami. Na koniec swojego żywota pragnie pochować młodego chłopca, który przeżył masową eksterminację, by za moment i tak ponieść śmierć. Szaweł chce wykraść ciało i pogrzebać go zgodnie z obrządkiem żydowskim. Próba ocalenia resztki sprawiedliwości wydaje się być misją nie do wykonania, lecz nie dla Szawła, dla którego staje się to obłędem.

Heroiczne zadanie Szawła jest próbą ocalenia człowieczeństwa, stawienia czoła rzeczywistości. Surowy obraz i specjalnie wyostrzony dźwięk wzmagają odbiór.  „Syn Szawła” to psychologiczny i dosadny obraz rozpadu człowieka. Realistyczny i oszczędny w swojej formie. Do tego zupełnie różniący się od innych filmów o tematyce obozowej, jak np. „Lista Schindlera” Stevena Spielberga. Reżyser w swoim debiucie fabularnym nie skupia się wokół eskalacji śmierci, lecz na psychice głównego bohatera, a rzeczywistość obozową widz ogląda zza jego ramienia. Dzięki czemu László Nemes w nowatorski sposób obnaża rzeczywistość II wojny światowej.

Zofia Nałkowska w „Medalionach” przytoczyła jeden z ważniejszych cytatów – „Ludzie ludziom zgotowali ten los”, odnoszący się do przemocy i okrucieństwa wojny. Ta sentencja ukazuje cienką granicę pomiędzy nienawiścią, a wolnością, a także jest sednem całej opowieści węgierskiego reżysera. Niestety nie potrafimy wsłuchać się w historię i bezczynie patrzymy na kolejne kraje pogrążone w wojnie, a co za tym idzie na niewinnych ludzi, którzy stają się ofiarami jak Szaweł. Pragną choć przez moment być człowiekiem, a nie narzędziem do czynienia zła. To przesłanie w oczach Szawła, było ważniejsze niż widmo śmierci. Reżyser dosłownie dokopał się do uczuć i emocji, których wolelibyśmy nie przeżywać. Niestety narracja pierwszoosobowa każe nam czuć i być razem z głównym bohaterem.


Autorka: Ania W.

Share this:

CONVERSATION

0 komentarze:

Prześlij komentarz