Gangsterski Mokotów

Porwania, pobicia, odcinanie palców i haracze to kwintesencja najnowszego „Pitbulla”, który w pierwszy weekend swojej premiery przyciągnął do kina ok. 211 tysięcy widzów. Czy ta liczba to tylko wynik ciekawości, czy jednak Patryk Vega stanął na wysokości zadania i powtórzył swój wybitny debiut? 

Bezpośrednim impulsem do nakręcenia kontynuacji kultowego serialu „Pitbull” była książka „Złe psy. W imię zasad” oraz dokument „Ciemna strona miasta”, na którym dowiedziono, że dzisiejsza policja znacznie różni się od tej znanej nam ok. 11 lat temu. „Pitbull. Nowe porządki” to scenariusz wzięty z życia, a na ekranie nie pojawiły się żadne nieautentyczne sceny, ani wymyślne dialogi. Co ciekawe w filmie zagrali również prawdziwi policjanci  oraz noszący bransoletki, więźniowie odbywający wyrok na wolności.



Podobnie jak przed laty najnowsza fabuła kipi od wymyślnych postaci pierwszo i drugoplanowych, mocnych dialogów i porażających zwrotów akcji. Tym razem jednak wśród grona najważniejszych  znalazł się gangster o pseudonimie Babcia, który za wszelką cenę pragnie przywłaszczyć sobie lewobrzeżną część Warszawy – Mokotów. W tym celu rzuca wyzwanie wychodzącemu przed szereg policjantowi o tropikalnej ksywie Majami. Gdy ten zaczyna rozpracowywać swojego przeciwnika na jego drodze pojawiają się znane nam postaci dawnego „Pitbulla” – Barszczyk, Gebels i Igor, którzy nadal pełnią wysokie funkcje w miejskich komendach. Świetnie zorganizowana grupa przestępcza depcze naszym bohaterom po piętach, ściągając haracze z handlarzy i drobnych przedsiębiorców. Majami, mimo dużej nieufności, postanawia rozpocząć współpracę z „pałacowymi” (policjantami z wydziału zabójstw Komendy Stołecznej), bowiem tylko w ten sposób ma szanse powstrzymać bezwzględny, kryminalny półświatek. 




Na dużym ekranie oprócz zawsze trzymającego poziom Bogusława Lindy, zobaczymy mocne grono kobiece w postaci uroczej w swej tandecie Mai Ostaszewskiej i buntowniczej Agnieszki Dygant. Nie zabraknie również znanych nam aktorów Andrzeja Grabowskiego, Pawła Królikowskiego, Michała Kuli a także Krzysztofa Czeczota. Wśród nowych twarzy pojawią się, debiutujący na dużym ekranie Piotr Stramowski i główny winowajca naszego głośnego rechotu, Tomasz Oświeciński.

11 lat, tyle dzieli premierę „Pitbulla” od kontynuacji „Nowych porządków”. W tym długim
okresie Patryk Vega zdążył wejść na górę ( „Służby specjalne”) i jeszcze szybciej z niej zejść („Last minute”, „Ciacho”). Oczekiwania co do sequela jego rewelacyjnego debiutu były więc mieszane. Na szczęście, omijając kilka nic nie wnoszących wątków, należy potwierdzić, że to nader udane widowisko, pełne humoru, a także dramatyzmu i nieodłącznej ohydy. Tylko co dalej? Czy przed nami kolejna słaba dekada odmóżdżaczy, czy jednak kontynuacja udanego debiutu? Stanowczo proponuje to drugie.   




Autor: A.S.