American Hero





Tytuł: "SNAJPER"
Gatunek: Biograficzny, Wojenny
Reżyseria: Clint Eastwood
Premiera: 20.02.2015
Produkcja: USA
Obsada: Bradley Cooper, Sienna Miller i inni
Ocena: 5/10





Stany Zjednoczone, 11 września 2001 rok, moment przełomowy, który na zawsze zmienia ten naród. Tutaj zaczyna się historia legendarnego snajpera Chrisa Kyle’a, który w Iraku nie miał sobie równy i był nieuchwytny. Opowieść o nim stała się inspiracją dla  Clinta Eastwooda, który zanurza się w mroczny świat wojny, by poprzez film – „Snajper” oddać hołd amerykańskiemu żołnierzowi.


Nikt tak jak Amerykanie nie potrafi opowiadać historii i tworzyć patosu. A najlepszym i sprawdzonym sposobem na skuteczny mainstreamowy hit jest przeniesienie historii z życia wziętej na język filmowy. Tylko tyle. Skuteczności Eastwoodowi w tym elemencie nie można odmówić, efektem jest, że „Snajper” został jego najbardziej dochodowym filmem. Aczkolwiek czuje się zmęczona wojną, która jest pokazywana tak samo wyniośle, w tej kwestii ta produkcja nie wnosi nic nowego. 

Ten film podzieli publiczność tak samo jak podzielona jest jego fabuła. Dostajemy dwa obrazy Chrisa Kyle’a – niezwyciężonego herosa, którego oko i refleks jest cenione u wszystkich żołnierzy i tego, który po powrocie do domu czuje się kompletnie zagubiony. Egzystuje w dwóch różnych światach, w jednym zabija ludzi, w drugim stara się być wzorowym ojcem i mężem.

Eastwood próbował zagłębić się w psychikę głównego bohatera, sprawić co dzieje się w umyśle człowieka, który mimo świadomości, że może zginąć, powraca po raz kolejny na front, by walczyć o swój naród. Niestety, jest to wątek jedynie dotknięty. To tylko próba zmierzenia się z zespołem stresu pourazowego spowodowanego wojną. Ogromna strata sporego potencjału. Jednakże film wynagradza nam to postacią kobiecą. Żona (Sienna Miller) snajpera to osoba z charakterem nie potrafi żyć dalej ze świadomością, że któregoś dnia na płycie lotniska zobaczy trumnę z nim w środku. Walczy o ostateczny powrót Chrisa do USA. 

Główna rola przypadła Bradley’owi Cooperowi, który nie stworzył kreacji, o której będzie się mówić latami, aczkolwiek jego pozorne emocjonalne wycofanie buduje tę postać. Brawurowo wypada w scenach burzy piaskowej, podsycając emocje. 

„Snajper” to film, w którym ciągle chciałoby się czegoś więcej, z jednej strony spojrzeć w głowę Chrisa, a z drugiej zastanowić się nad rolą kobiety, która bierze na swoje barki brzemię wojny. Mimo że znajduje się w bezpiecznym miejscu, tak naprawdę ciągle jest na froncie ze swoim mężem. Eastwood chciał pokazać amerykańskiego herosa, który był nieuchwytny i niedościgniony, którego zasługi dla Stanów Zjednoczonych są niepodważalne. I taki właśnie jest ten film, niestety dla mnie (nie Amerykanki) historia człowieka – boga, ani nie porywa, ani nie zachwyca. W obliczu innych hollywoodzkich rozpraw nad wojną wypada średnio, a Cooper rolą Chrisa dołączył do plejady american hero.






Autorka: Ania W.


Share this:

CONVERSATION

0 komentarze:

Prześlij komentarz