Jedyni, prawdziwi, niepowtarzalni!





 
Jednocześnie bawią, wzruszają i wkurzają, mimo że w tym roku mija 20 rocznica od wyemitowania pierwszego odcinka to sitcom „Przyjaciele” nadal cieszy się ogromną popularnością, a twórcy otrzymują listy z prośbami o nowe odcinki. Tych niestety lub na szczęście nie otrzymamy. W czym tkwi fenomen grupy przyjaciół, która leniwo przesiaduje na kanapie w Central Perk lub w salonie Moniki,  podrzucając najrozmaitsze tematy do rozmów?


Po pierwsze – scenariusz i perypetie

Scenariusz, to co jest podstawą dobrego filmu czy w tym wypadku serialu. Dla bohaterów nie ma tematów tabu, dzielą się ze sobą każdą chwilą i wspólnie próbują rozwiązać problemy damsko-męskie. Marta Kauffman i Davida Crane byli bardzo dobrymi obserwatorami sytuacji społecznej w latach 90’, swoich bohaterów umieścili na początku drogi ku dorosłości. Tym samym stali się wyznacznikiem nowoczesnej niezależności. Przyjaciele łamali stereotypy (w pierwszym odcinku Rachel ucieka z przed ołtarza, a tym samym rezygnuje z wygodnego życia u boku dobrze sytuowanego dentysty Barry’ego), pokazywali, że wszystko jest możliwe i chcieć znaczy móc (Chandler rzuca dobrze płatną pracę, na rzecz bezpłatnego stażu w agencji reklamowej, tylko po to być spełnionym zawodowo), udowadniają, że w życiu dorosłym trzeba być trochę szalonym i zwariowanym (dowodem Phoebe). Nie brakuje tu smutku (kilka pogrzebów), epickich rozstań (Monica i Richard, Ross i Rachel, Chandler i Janice ;)), pytań o przyszłość, sytuacji bez wyjścia, nieprzemyślanych wyborów, które niosą poważne konsekwencje w przyszłości. Dziwne zbiegi okoliczności i perypetie, którym niebyło końca (Ross, który z pozoru najbardziej rozsądny z całej szóstki był najbardziej doświadczany przez los, a szczególnie przez kobiety). Jednakże najwięcej jest miłości do drugiej osoby, bo choćby działo się bardzo źle ta szóstka jest w stanie wszystko przetrzymać.

Po drugie – główne postacie i aktorzy

Ekipa od castingów wykonała naprawdę rewelacyjną prace! Dzisiaj nie wyobrażamy sobie by neurotycznego Rossa mógł zagrać ktoś inny jak David Schwimmer. Kim byłby Joey bez „How you doin’?” i przezabawnej mimiki Matta LeBlanc. Dziwne byłoby, gdyby Jennifer Aniston grała Monice, a Courtney Cox, Rachel (panie na początku starały się o te role). Kim byłby Chandler Bing gdyby nie miał twarzy i postury Matthew Perry’ego. Ilość memów, która powstała z jego cytatami jest zatrważająca. Do tego Phoebe (grana przez Lisę Kudrow)  lekko szurnięta wegetarianka, posiadająca odmienne poglądy od reszty, swój własny pomysł na życie i piosenkę, która przewija się przez kolejne sezony – „Smelly cat”. Cała szóstka wygrywała tym, że naprawdę się przyjaźniła nie tylko na planie, ale i poza nim, dzięki czemu serial doczekał się 10 sezonów, a także milionowej publiki.

Po trzecie i ostatnie – drugoplanowe postacie

Chrząkająca i powtarzająca zdanie, które każdego przyprawia o odruchy wymiotne „OH MY GOD!”, eks-dziewczyna Chandlera, Janice która pojawia się jak bumerang w kolejnych sezonach. Zakochany po uszy w Rachel, tleniony kelner Gunther. Paląca na umór, agentka Joey’a, Estelle. Do tego w serialu nie brakowało całej plejady gwiazd, występowały modelki – Jill Goodacre, Elle Macpherson, aktorki – Isabella Rossellini, Julia Roberts, Winona Ryder, aktorzy – Bruce Willis, George Clooney, Sean Penn, Gary Oldman.



Przyjaciele pokazywali publiczności (zarówno tej w studio jak przed telewizorami) uroki życia w wielkim mieście, przekazywali że warto wierzyć w siebie i że bylejakość kiedyś się skończy. Wkładali do głowy „fasolki” i kazali o nie dbać. A co ważniejsze dawali nadzieję na to, że będzie lepiej. „Przyjaciele” to humor który nigdy się nie nudzi, dlatego ciągle wracam do tego serialu. Jedyny taki fenomen, gdzie nawet 20 lat po premierze jest stale emitowany w telewizji, wydawane są kolejne boxy z sezonami, mimo że na rynku nie brakuje seriali o podobnej, jak nie takiej samej tematyce, lecz przy nich są złudną imitacją pierwowzoru. Publiczność się powiększa, dołącza do Facebookowych profili jak np. Die Hard Fans of „Friends” i wierzy, że kiedyś zobaczy 11 sezon, lecz to nigdy się nie stanie. Zamiast tego możemy włączyć sobie kolejny odcinek i cieszyć się ich obecnością lub wybrać się do Nowego Jorku do Central Perk na kawę u boku „Przyjaciół”.
 
Friends never end!




Autorka: Ania W.

Share this:

CONVERSATION

2 komentarze:

  1. How you doing??? Uwielbiam :) Ostatnio nie było na blogu Państwa rankingów co miesięcznych :( Mam nadzieję, że już niedługo wróci ten cykl :)

    Pozdawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest nam niezmiernie miło, że ktoś dopytuje o ranking. :) Jesteśmy w trakcie pisania, także prosimy o chwilę cierpliwości i zaglądanie na blog, bo już niedługo się pojawi. Pozdrawiamy serdecznie :)

      Usuń