Parę słów o...




Festiwalu Transatlantyk w Poznaniu





Na polskiej mapie festiwali filmowych,  mimo że pojawił się nie dawno (w tym roku odbyła się trzecia edycja) jest bardzo mocnym punktem w czasie wakacyjnych wojaży. Pod czujnym okiem Jana A.P. Kaczmarka Transatlantyk z roku na rok się rozwija w bardzo szybkim tempie. Dzięki wielkiemu szacunkowi do pomysłodawcy festiwalu filmu i muzyki, przyciąga on wielu uznanych na całym świecie aktorów, reżyserów, producentów, którzy swoim doświadczeniem dzielą się z młodszymi adeptami tej sztuki i nie tylko. Na Transatlantyku każdy znajdzie coś dla siebie i nie powinien mieć niedosytu.

Po pierwsze filmy

Filmy można było wybierać z dwudziestu jeden skrzętnie wyselekcjonowanych sekcji, z której każda była bogata o bardzo ciekawe obrazy: od kina kulinarnego po dokumenty. Jedną z bardziej obleganych sekcji była Panorama, czyli przegląd najważniejszych dzieł w danym roku. W tej edycji, najmocniejszym i najbardziej wyrazistym jej punktem była Pieta Kim Ki-duka, zeszłoroczny zwycięzca z Wenecji. Po raz pierwszy można było oglądać najlepsze filmy z festiwalu filmowego Sundance, a także cieszyć się ze znajomymi czy ukochanymi z łóżkowego kina plenerowego (pierwsze takie w Polsce) ustawionego na poznańskim Placu Wolności. 

Dokumenty

Zgromadzono wiele bardzo ciekawych i różnorodnych pozycji. Jedną z nich był dokument o Salmie, indyjskiej pisarce, która zdobyła rozgłos pisząc wiersze, zawarła w nich całe swoje cierpienie związane z małżeństwem i brakiem jakiegokolwiek wyboru. Poznańskiej publiczności zaprezentowany został również dokument Side by side Christophera Kenneally’ego, opowiadający o rozwoju kina i jego możliwościach. Ciekawy okazał się również obraz Łowcy owoców,  z sekcji Transatlantyk EKO, zafundował on widzom smakowitą podróż po różnych krańcach świata w poszukiwaniu nieznanych dotąd odmian owoców.


 Spotkania

Codziennie można było brać udział w spotkaniach master class z producentami, aktorami, reżyserami i nie tylko, bo także Legalna kultura miała swój warsztat. Uczestnicy mogli wychodzić bogatsi o nowe doświadczenia. Ja mam kilka swoich ulubionych. Po pierwsze Weronika Rosati, która pokazała swój punkt widzenia na klasyczne kino hollywoodzkie. Zaprezentowała aktorki oraz filmy mało znane w Polsce, a które ważne są dla tej kinematografii. Opowiadała o nich z wielką pasją i zacięciem. Kolejne z Marianem Dziędzielem, aktorem, który już na zawsze zdobył moje serce, a ja Jego autograf J. Na koniec zostawiłam sobie master class z amerykańskim producentem - Larrym Sanitsky, który opowiedział o specyfice pracy w Stanach Zjednoczonych, funkcjonowaniu tamtejszej telewizji czy seriali, jak wygląda ich produkcja, a także co tak naprawdę decyduje o tym, że czyjś pomysł się spodoba producentowi i go kupi. Bardzo pokrzepiająca lekcja. To tylko parę warsztatów, które najbardziej utkwiły mi w pamięci, a było naprawdę w czym wybierać.

Legalna kultura za friko

To jest to co uwielbiamy najbardziej, czyli gdy nie musimy płacić za drobne przyjemności. Organizatorzy festiwalu zapewnili dostęp do wielu projekcji filmowych a także warsztatów całkiem za darmo. Wystarczyło albo zdobyć bilet, bądź zarejestrować się.

Podsumowując

Poznański Festiwal Filmowy Transatlantyk, to miejsce bogate w nowe doznania filmowe i nie tylko. To bardzo dobrze zorganizowany i przemyślany festiwal, który z roku na rok będzie zdobywał coraz większe rzesze fanów. Tych którzy nie mieli szansy wybrać się w tym roku, zapraszam już dziś na kolejną edycję obfitą w bardzo dobrą muzykę i filmy w doborowym towarzystwie.








Autor: Ania W.

Share this:

CONVERSATION

0 komentarze:

Prześlij komentarz