Człowieczy los




Tytuł: "LEWIATAN"
Gatunek: Dramat
Reżyseria: Andriej Zwiagincew
Premiera: 14.11.2014
Produkcja: Rosja
Obsada: Elena Lyadova, Aleksey Serebryakov, Roman Madyanov i inni
Ocena: 7/10






Kilkanaście lat temu Anna German śpiewała „człowieczy los nie jest bajką, ani snem”. Ta fraza jest doskonałą ilustracją historii opowiedzianej przez rosyjskiego reżysera Andrieja Zwiagincewa, w filmie „Lewiatan”. Wielbiciele Wojciecha Smarzowskiego - mistrza obnażania rzeczywistości – nie powinni być zawiedzeni, ponieważ to dzieło przepełnione jest realizmem, korupcją, bójkami i przelewającą się wódką. A piją więcej niż u Polaka.


Reżyser w poprzednim filmie „Elena” ukazał walkę o przeżycie i destrukcję jednostki. W najnowszym, zrobionym za ministerialne pieniądze, bezceremonialnie śmieje się władzy w twarz. Na przykładzie małej nadmorskiej miejscowości pokazuje co uwiera Matkę Rosję, a jest tego dużo – korupcja, alkoholizm, słaba jakość życia.

Czym jest tytułowy Lewiatan? Oprócz widocznej i realnej obecności szkieletu potwora morskiego, który na potrzeby filmu został zbudowany za niebagatelną sumę miliona rubli, posiada dwoiste znaczenie. Pierwsze wzięte z tradycji chrześcijańskiej, oznaczające przeciwnika Boga. Natomiast drugie jest odwołaniem do filozofa Thomasa Hobbesa, w jego mniemaniu lewiatan to państwo absolutne, świeckie. Połączenie tych dwóch metafor daje obraz współczesnej Rosji, ukazanej w filmie - rozszarpywanej przez oligarchów, gdzie religia niewiele pomaga, a nawet przeszkadza. Każdy może liczyć jedynie na siebie, tę gorzką receptę życia reżyser klarownie i konsekwentnie podkreśla w swoim obrazie od początku do końca.

Bohaterowie „Lewiatana” wciągnięci zostają w polityczno-kościelną rozgrywkę, z której zwycięsko wyjdzie tylko jedna, silniejsza strona. Nikolai (Aleksey Serebryakov) posiada dom, położony w malowniczym miejscu, który od pokoleń należy do jego rodziny. Mieszka w nim ze swoją żoną (Elena Lyadova) i synem z pierwszego małżeństwa. Włodarz miasta (Roman Madyanov) zamierza wykupić jego cały majątek po niższej cenie. Nikolai prosi zaprzyjaźnionego, moskiewskiego adwokata, by pomógł mu w procesie.

W negatywną wizje scenarzyści (Oleg Negin i Andrey Zvyaginsev) celnie wpletli humor sytuacyjny, adekwatnie odnoszący się do władzy, jak choćby strzelanie do kolejnych władców Rosji. Bez niego czarnowidztwo, które jest dawkowane powoli, wywołałoby emocjonalną śmierć u widza. To cenny zabieg sprawiający doskonały i jakże wskazany przerywnik, zapewniający równowagę pomiędzy kolejnymi scenami chciwości, pychy, niesprawiedliwości, okrucieństwa, walki ludzi z władzą, której nie da się pokonać. 

Przestrzeń małego, rosyjskiego miasteczka dopełniają surowe, magnetyczne pejzaże przyrody. Zdjęcia (Mikhail Krichman) ocieplają pesymistyczną wizje reżysera. Dodają wiary, że nie wszystko jest tak zepsute i złe, ponieważ te dziewicze strony mają wiele uroku. Podkreślona natura jest tym elementem opowieści, który jako jedyny działa prawidłowo, a człowiek nie jest w stanie zaburzyć jej piękna i prostoty.

Historia przedstawiona w „Lewiatanie” nie pozostawia złudzeń, jest opowiedziana w sposób jednoznaczny. Choroba kraju w wizji reżysera wydaje się nie do pokonania, ponieważ przeszyła na wskroś wszystkie struktury od państwa, przez kościół, aż do społeczeństwa. Film to jednostronna opowieść o tym, co uwiera obywateli Rosji, szkoda jednak że nie zobaczymy tam nic pozytywnego. Do końca tkwi się w beznadziei i dramacie zwykłego człowieka. Pomimo przeładowania wątkami pobocznymi film stanowi spójną całość, uwypuklając problemy, podkreślając to doskonale wykonanymi zdjęciami. „Lewiatan” mnie nie zaskoczył, ujmuje przepięknymi kadrami lecz sposób opowiadania jest taki jak u Smarzowskiego – dobitny i bez zbędnych upiększeń z jednoznacznym zakończeniem. Kończąc można spuentować – „(…)uśmiechaj, na dzień szczęśliwy nie czekaj. Bo kresu nadejdzie czas, nim uśmiechniesz się chociaż raz.(..)”. 




Autorka: Ania W.

Share this:

CONVERSATION

0 komentarze:

Prześlij komentarz